A na deser Lizbona

with 2 komentarze

ok, przejdzmy do meritum, bo tak naprawdę lizbońską specjalnością domu jest calçada portugesa czyli portugalskie kamienne nawierzchnie, a nie żadne tam ośmiorniczki czy azulejos whatever. Żeby jednak zmierzyć sie jak równy z równym z tym spécialide la maison, musisz się wlaściwie …obuć

Może nieświadomie, ale długo odkładałam sobie Lizbonę na przysłowiowe zaś, choć może już wtedy podejrzewałam siódmym zmysłem, że to będzie po prostu deser.
W każdym razie to nie była moja pierwsza, ani druga Portugalia. Po paru przymiarkach noclegowych wybrałyśmy maleńkie mieszkanko na Mourarii, które okazało się strzałem w dziesiątkę. Owszem, dotarcie tam późnym wieczorem stanowi pewne wyzwanie, ale nie bądźmy nadmiernie drobiazgowi… Lizbona jest dobrze skomunikowana i na ogół nie ma specjalnych kłopotów z dostaniem się na miejsce. Sprawne metro, uber, no naprawdę błahostka.

Jest jednak jedno ALE czyli wygodne buty…

Zawsze, ale to zawsze weź poprawkę na ukształtowanie terenu. My, równinni, na ogół nie zwracamy nadmiernej uwagi na te wszystkie głupawe porady pt „zabierz wygodne buty”, bo to przecież turystyczna oczywistość.

Jednak w Lizbonie takie porady mają swoje drugie dno przede wszystkim z powodu dużych różnic w wysokościach w obrębie miasta, bo te siedem wzgórz to nie tylko bajeczne panoramy.

Banalny żabi skok na mapie w rzeczywistości może okazać się wąskimi odcinkami schodów czy zygzakami, pnących się w górę chodników „calçadas”, nie zawsze przyjaznych dla twojej wyszpanowanej, świeżo nabytej walizki na kółkach, że o …pupie nie wspomnę. 

Potraktuj te porady poważnie. Dobre buty to podstawa. „Dobre” w Lizbonie, ale też w Porto oznacza buty nie tyle wygodne, co antypoślizgowe. Wapienna kostka pod wpływem deszczu dla wielu typów podeszw jest jak lodowisko… Muszę mówić więcej? (nie, nie mam takich doświadczeń, ale – panowie, to też do was: to nie mogą być slicki).

Calçada portugesa

Z „calçada portugesa” czyli tradycyjnym chodnikiem portugalskim jest jeszcze inny, dość istotny problem. Trudno oderwać od niego wzrok, a przecież nie przyjechałaś tu, żeby patrzeć pod nogi…

Jednak drobne kostki wapienia i bazaltu, układane w misterne ornamenty wprawiają w zachwyt jak te przy stacji metra Baixa Chiado. Tu zawsze są tłumy, ale zwróć uwagę na połyskującą czarno bazaltową serwetkę na wapiennym stole placu, znajdującą się tuż przed słynną Cafe A Brasileira, przed którą przysiadł też na kawę sam Pessoa.

Ale ale –  wróćmy na ziemię i spójrzmy znów pod nogi. Początki obecnego chodnikowego kamieniarstwa siegają I połowy XIX wieku. Pierwsza, dzięki pracom archeologicznym nieistniejąca już nawierzchnia kamienna tego typu, powstała rękami więźniów w murach zamku San Jorge. Nastepną był plac Pedro IV (zwany Rossío), w dzielnicy Baixa. Pop-artowa  kompozycja z 1848 roku, wyobrażająca fale rzeki Tejo, do dziś robi wielkie wrażenie (fale to zresztą najpopularniejszy motyw).

Kolejne znajdziesz na alei Liberdade, na placu do Comércio i na ulicach Chiado oraz w rejonie Graça, a najbardziej znaną  przed Pomnikiem Odkrywców w Belem.

Moda na chodnikową sztukę rozlała się stąd na całą Portugalię oraz jej dawne kolonie. Innymi motywami są: rozeta, fryz oraz symbole odkryć geograficznych takie jak astrolabium ( powyżej), ale trafisz też na bardziej wyrafinowane artystycznie kamienne dzieła.calcada portugesa-gwiazdy

Nowoczesne wzory kamieniarskie, powstałe na wystawę EXPO 1998, której gospodarzem była właśnie Lizbona, znajdziesz w Parque das Nações (Park Narodów), gdzie warto zajrzeć choćby po to, żeby zobaczyć magiczny dworzec Oriente.

Jeśli jednak masz inne spojrzenie na magię, znajdziesz ją na pewno w bajkowym pałacu Pena (Palácio Nacional da Pena) czy rezydencji i park Quinta da Regaleira w Sintrze.

2 Odpowiedzi

  1. […] bilety u konduktora). Frajda komunikacyjna wystąpi tylko wtedy, kiedy nie odwiedziłeś jeszcze Lizbony, bo tam odjazd jest w bonusie […]

    • Joanna
      | Odpowiedz

      to prawda. Lizbona była dla mnie deserem. Zaskakującym i przesmacznym. Jak to Lizbona 🙂

Zostaw Komentarz