Znacie to? Znacie… bo kto nie zna pieśni Cohena?
Dawno już wyrosłam z Famous blue raincoat i tej mantrycznej melodeklamacji It’s four in the morning, the end of December …, ale jak widać – pokoleniowo, to ważny kawałek, choć mnie, świadomie, przytrafił się dopiero na Giełdzie Piosenki – nomen omen -Turystycznej w Szklarskiej Porębie w 1976 czyli późno, bo 6 lat po ukazaniu się flagowej płyty Leonarda Songs of love and hate.
Pewnie, jako słuchaczka IIIPR, słyszałam Cohena w Zapraszamy do Trójki czy Zgryzie, ale w pamięć zapadł mi dopiero wtedy: w połowie wakacji, w Szklarskiej.
Wspominana turystyczność giełdy ograniczała się głównie do warunków zakwaterowania w Bazie pod Ponura Małpą (pole namiotowe), za to artystycznie nie była nadmiernie restrykcyjna. Śpiewało się na szczęście „wszystko” od Tratwy blues po kawałki kabaretowe.
Wtedy chyba pierwszy raz spotkałam na żywo, znanego z radia i tv – Maćka Zembatego, jeden z filarów Salonu Niezaleznych -Jacka Kleyffa, ale też świeżo osiadłego w Polsce walijczyka Johna Portera. Ten „tercet egzotyczny” mieszkał z przyległościami po drugiej stronie szosy w – należacym do filmowca Zdzisława Parylaka, motelu Relax* (przez wiele lat stanowiącym zaplecze towarzysko-artystyczne, ale też gastronomiczne Giełdy).
Panowie ujawnili się więc dopiero jednej z giełdowych nocy, rozwalając system nie tylko polskimi tłumaczeniami Cohena, w tym właśnie wspaniałą i zdecydowanie mi bliższą Zuzanną, ale też swoimi autorskimi piosenkami. Następnego dnia wszyscy podśpiewywali fragment piosenki Zambatego „Trudno jeżeli nie można inaczej„:
Trudno jeżeli nie można inaczej
Pozbędę się duszy i ciała
Wyrwę wskazówki zegara z kukułką
I będę świecił po ciemku
Pomiędzy dobrem a Narwią
Pomiędzy Bugiem a złem
Serduszko noszę na gumce
Żeby nie zgubić go gdzieś
*sam motel zasługuje na osobną opowieść. Po latach swietności w filmowych kręgach pana Zdzisława, w latach 90. trafił się nowemu włascicielowi, który utworzył tam Muzeum Ziemi Juna. Po niemal doszczętnym pozarze na wiosnę 2015, dzięki uporowi i desperacji włascicieli powstało jednak jak feniks z popiołow latem 2018.
2 Odpowiedzi
Endriu
pamiętam Cohena właśnie z trójki (co to było kiedys za radio…, ach) i zazdroszczę tych Panow wystepujących razem 🙂
Joanna
rzeczywiście jest czego, ale wpadałam na to po latach. Pomimo „przyziemnego” zawodu zawsze miałam jakiś kontakt z tą sceną i poznałam wiele interesujących osób. No i te pokoncertowe grania 🙂
No i tak: trójka miała ogromny wpływ na rozwój muzyczny młodych. Minimaxy czy zapraszamy do trojki… Nawet dziś trudno się oderwać od tych wdrukowanych wzorców. Piszę o tym ze świadomością, ze zarażaliśmy się cudzymi fascynacjami, bedąc zdanymi na na wybory innych. No ale takie czasy.
pozdrowienia 🙂